Z relacji naocznych świadków wynika, iż na terenie zamkowego parku w Dubiecku (woj. podkarpackie), wieczorową porą można spotkać przygarbioną, mglistą postać. Na podstawie lokalnych archiwów i dziejów historycznych mieszkańcy wioski przypuszczają, że może być to duch żyjącego tam niegdyś Jerzego Krasickiego, buntowniczego szlachcica ze skłonnością do okrucieństwa i zamiłowaniem uprzykrzania życia współmieszkańcom oraz bliskim, m.in. nachodził sąsiadów, karał niewinnych pobytem w lochach, wdawał się w częste konflikty z biskupem, wytaczał procesy przeciwko miastu Przemyśl oraz własnej rodzinie.
W momencie, gdy “rozbrykany” majętnik próbował w sądzie mierzyć się z królem Władysławem IV, ten ostudził jego gorący temperament wydając dokument o niepoczytalności i przydzieleniu mu kuratora majątku. Był nim Jacek Dydyński, człowiek niegodziwy i równie przebiegły jak Krasicki. Po swoich trzyletnich rządach nie rozliczywszy się z miasteczkiem przywłaszczył sobie ważne dokumenty dzieląc się nimi z rodziną drugiej żony szlachcica Anną Krasicką.
Mimo odwołania królewskiego dekretu o niepoczytalności Krasicki opuścił Dubiecko i zamieszkał w Dolinie, skąd szybko wygnał go rozzłoszczony syn z pierwszego małżeństwa. Biedny i samotny mężczyzna po chłodnym przywitaniu przez swą żonę Annę, która zamknęła mu przed nosem drzwi, udał się do Lwowa, gdzie jako 80-letni zgarbiony starzec pozostał bez opieki. Oburzony tym faktem sam król przywoływał kobietę do rozsądku by ta pozwoliła wrócić do domu, tułającemu się bez pieniędzy i plamą na honorze małżonkowi. Po licznych napomnieniach Władysława IV, Krasicki zostaje przyjęty z powrotem na swe włości, gdzie umiera w 1645 roku.
Magda, PTGH